Czasami mocno nie lubię kołczów, a czasami bardzo mocno. Takich kołczów, którzy jak mantrę powtarzają: możesz wszystko, ograniczenia są tylko w Twojej głowie, nie lubię najmocniej.
OlgaEs
Temat więzów krwi jest w Polsce tak mocno drażliwy, jak polityka. Albo nawet bardziej, wszak w polityce chodzi tylko o poglądy, a w przypadku rodziny o moralność i bycie albo chujem, albo człowiekiem.
Choć większość potępia męża Piaseckiej, byłego radnego z ramienia PiS-u, którego żona nagrała, podczas gdy ten wyzywał ją od pedałów, chujów i szmat, to pojawiają się głosy, często kobiet właśnie, że po co z takim była, skoro ją tłukł, że przecież mogła odejść, no i widziały gały, co brały.
Korzystając z tego, że już chwilę prowadzę bloga, a mało o sobie piszę, to ja się do czegoś przyznam.
Nie może mi wyjść z głowy Natalia Przybysz i plebiscyt „Wysokich Obcasów”, który wygrała, zgarniając tytuł Superbohaterki. A nie może, bo trochę czuję niesmak.
Do strefy przyjaźni częściej wpadają faceci, więc dziś o nich i dla nich.
Koronnym argumentem ludzi, którzy chcą namówić innych ludzi do posiadania dzieci, jest ten o szklance wody. Rodź na potęgę, bo ci nikt jej na starość nie poda, a wiadomo, że bez wody człowiek umiera, więc zdychać będziesz odwodniony skurwielu, skoroś bezdzietny.
Uwielbiam równouprawnienie, brzydzi mnie seksizm. Ten, którego ofiarami są faceci brzydzi mnie tak samo mocno jak ten, którego ofiarą jestem ja.
W ostatnim czasie całkowicie wciągnęła mnie sprawa Lucasa Jacobiaka Łukasza Jakóbiaka, który zrobił wizualizację swojego największego marzenia, jakim jest wystąpienie w programie Ellen DeGeneres. Wciągnęła, bo dawno tak długo nie zastanawiałam się, co ja tak naprawdę o tym myślę.