Dziwię się jej, ja bym tak nie mogła, co za kretynka, nie szanuje się, za moich czasów uchodziłaby za kurwę, kobietom to nie przystoi, ma, czego chciała, sama się prosiła – to komentarze, które wygłaszają kobiety o innych kobietach, gdy te inne są gwałcone, bite, żyją z tyranem, albo po prostu rozwodzą się czy nie wychowują dzieci zgodnie z koncepcją oceniających.
Choć większość potępia męża Piaseckiej, byłego radnego z ramienia PiS-u, którego żona nagrała, podczas gdy ten wyzywał ją od pedałów, chujów i szmat, to pojawiają się głosy, często kobiet właśnie, że po co z takim chłopem była, skoro ją tłukł, że pewnie go prowokowała, że przecież mogła odejść, a nie dzieci mu rodzić, że widziały gały, co brały, no i że pewnie przesadza.
Polityk broni się, że nazywanie żony pedałem i chujem, nic nie wartą szmatą to było wołanie o miłość. I tu znów większość puka się w głowę, ale są głosy, że pewnie mu nie dawała i sfrustrowany był. Ot zwykły nerwus, ale żeby zaraz go nagrywać i takie rzeczy o nim publicznie mówić? W głowie się nie mieści! Brudy pierze się w domu, a nie w internetach!
Oczywiście, każdy głos broniący Piaseckiego jest tak samo kretyński, ale gdy jest to głos kobiety, wkurza mnie on jeszcze bardziej, wszak rocznie w Polsce w wyniku przemocy domowej, umiera 150 z nas, co daje trzy kobiety tygodniowo. To jest absurdalna liczba, której nie powinno w ogóle być w statystykach. I myślę, że tylko my kobiety możemy sprawić, że ona zniknie. A możemy to zrobić dając wsparcie, rozumiejąc, nie oceniając, i nie wygłaszając tych idiotycznych tekstów, że jak głupia, to niech dostaje.
Nie stoi za mną historia o tacie, który bił mamę, nie stoi za mną toksyczny związek, w którym jestem poniżana, ale wiem, że moja kolorowa przeszłość to jedno, ale każdy człowiek to zupełnie inna historia. Wiem, że nie wszyscy dostali tyle miłości, co ja, wiem, że nie wszyscy żyją w domu, w którym jest partnerstwo. Biedne rejony naszego kraju to często wylęgarnia patologii, w której przemoc i ekonomiczna, i fizyczna są na porządku dziennym. Umiem też sobie wyobrazić, że dziewczynki, wychowane w rodzinach uznanych lekarzy czy prawników, którzy to poza wykonywaniem prestiżowych zawodów, chlali na umór i tłukli swoje żony, dziś są kobietami z wielkimi karierami, ale poobijanymi twarzami, wiem, że brak poczucia własnej wartości, deficyt miłości i wzorce wyniesione z domu, mogą spowodować, że jeden ciepły gest przyciągnie nas do człowieka, który okazuje się Piaseckim zwyrodnialcem. A my trwamy przy nim ze strachu, z poczucia, że same zginiemy, trwamy dla źle pojętego dobra dzieci, trwamy, bo nie wiemy, jak uciec.
Gdyby każda taka kobieta, spotkała na swojej drodze inną mądrą kobietę, która nie oceniałaby, a pomogła, wierzę, że znalazłaby w sobie siłę, by odejść od kata, który niszczy ją każdego dnia. Bądźmy więc mądrymi kobietami, a nie głupimi chujami.