Nie wiem czy to po urodzeniu dziecka, czy jak ono dorasta, ale jest taki moment w życiu każdej matki, kiedy zaczyna zachowywać się jak… typowa matka. A tę poznać można po tekstach, którymi raczy swoje dzieci. Nawet te całkiem duże.
OlgaEs
O Tomku Mackiewiczu usłyszałam 26 stycznia i od tej pory czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce i co zawiera w sobie słowa Nanga Parbat. Nawet komentarze ludzi, którzy oburzają się, że pieniądze z podatków poszły na jakiegoś opętanego obsesją Nagiej Góry eksćupna, zamiast na chore dzieci.
Trochę się wymądrzam tym tytułem, bo powinien brzmieć „Najpierw sprawdźmy, potem komentujmy”, często bowiem i mi zdarza się nadmiernie podjarać jakimś newsem, który szybko okazuje się z palca wyssanym. Tym razem jednak zamilkłam, czekając na rozwój wypadków.
Raz po raz jakieś dziecko aktora, które poszło w ślady rodzica, zapewnia że ojciec lub matka w branży to przeszkoda, znane nazwisko niczego nie ułatwia, a podwyższa jedynie poprzeczkę tak bardzo, że ma się sto razy trudniej. Tylko czy to ma sens? No nie bardzo!
Nie mam na koncie dziecka, które uratował sprzęt WOŚP, więc w moim podejściu do inicjatywy Owsiaka mało jest emocji. Niemniej jednak bardzo lubię to, co robi.
1 stycznia Netflix postanowił spłatać figla tym, którzy od nowego roku planowali mniej siedzieć przed telewizorem z winem i ciasteczkami i wypuścił wszystkie sezony „Przyjaciół”. Serial, choć ma już swoje lata, nie starzeje się zupełnie i bawi mnie, mimo że – o zgrozo – jego bohaterowie są dużo młodsi niż ja!
Mam całe mnóstwo postanowień noworocznych, najstarsze pochodzą z czasów podstawówki, z niektórymi wiem, że pójdę do trumny, toteż w tym roku uznałam, że skupię się jednym! Będę fajna i w porządku.
Żyjemy w czasach, które dla kobiet nie są łatwe. Wiem, że to zdanie pasuje do wszystkich czasów i mamy stosunkowo lepiej niż 100 czy 200 lat temu, ale trochę się chyba pogubiłyśmy.
To, co powoduje, że mam ochotę czasem przestać pisać, a potem sobie przypominam, że zbyt mocno to lubię, żeby rezygnować, jest krytyka. Nie polemika, którą autentycznie lubię, ale wyśmiewanie. Te wszystkie: eh, przecież to takie cliché, a ona o tym pisze. Po chuj, jak ja już to wiem od dawna?