image/svg+xml

Oddam dziecko w gejowskie ręce!11!!!!!

W minionych miesiącach niektórzy poszli w produktywność, inni w Netflixa, jeszcze inni nie wiem w co, ja w każdym razie w Netflixa. Oraz w niezbyt spoko poczucie, które zresztą uwiera mnie od dawna, że nie mam absolutnie nic do powiedzenia.

Bo jestem za głupia, za mało oczytana, wrażliwa w sposób szemrany, bo potrafię krzyczeć na psa bez powodu, a przecież ta mordka jest taka słodka i co z tego, że ma rok i się ostatnio zesrał w salonie? Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie miał ochoty postawić klocka w randomowym miejscu! Dziś nie uznałam, że nagle jest ze mną lepiej, że IQ poszybowało, a wrażliwość zrobiła ze mnie Edytę Górniak. Ale dziś po raz milionowy w ostatnim czasie usłyszałam, że polska rodzina to chłopak i dziewczyna, i że Andrzej Duda nie zgodzi się na adopcję dzieci przez osoby (ideologię) homoseksualne i w sumie Trzaskowski też nie, bo come on. I mi się zrobiło naprawdę niedobrze.

A wiedzcie, że przeszłam może nie wyboistą, ale drogę i nie od razu myślałam sobie, że bierzcie geje nasze dzieci. Byłam w tym adopcyjnym temacie taką dobrą ciocią o lekko liberalnym zacięciu, która mówiła: JA OSOBIŚCIE nie mam nic przeciwko, ale czy świat jest gotowy?! Przecież jak takie dziecko powie, że ma dwóch tatusiów, to go wyśmieją. Dlatego ja progresywna mówię NIE! Bo świat to złe miejsce. A potem sobie pomyślałam: ALE SERIO?! Czy stąd nie jest prosta droga do powiedzenia: ja to generalnie nie mam nic przeciwko spódnicom przed kolano, ale czy posiadacze penisów, którzy mają ochotę gwałcić każdą napotkaną posiadaczkę mini spódnicy są gotowi? No chyba nie! Ja wprawdzie nie mam nic do czarnoskórych, no ale nie dziwota, że dzieci w szkole ich wyzywają, jak u nas się czarni nie rodzą!!!! Tylko tu wchodzi pytanie: czy mamy budować społeczeństwo takie, by nie wkurwiać potencjalnego kata i chodzić wokół niego na palcach, czy takie, gdzie jest równo i miło? To przecież naszą rolą jest wychowanie dzieci na takie, które nie będą pluły jadem na kolegów, bo ci mają dwie matki. Rolą nauczycielki jest ograć temat Dnia Mamy i Dnia Taty tak, żeby nikomu nie było przykro. Tak, serio, słyszałam taki argument, że dziecko powinno mieć mamę i tatę, bo będzie niezręcznie w szkole. Jezu, no zróbcie dzień rodzica i finito!

Tak więc tak, biorąc pod uwagę, że proces adoptowania dzieci nie przypomina stopniem zawiłości zakupów w Biedronce, a jest żmudny i w opór wnikliwy, oraz nie polega na zabieraniu potomstwa prawilnym heteroseksualnym rodzinom, to po tej długiej przerwie niepisania pragnę powiedzieć: a weźcie się wy kandydaci na prezydenta gońcie.


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)