image/svg+xml

Wbijanie szpili jest łatwe

Oraz nieładne i wcale nie świadczy o inteligencji wbijającego.

Mam wrażenie, że trochę skręciliśmy, już zresztą bardzo dawno temu, w stronę przesadnej fascynacji złośliwością. Takimi niby zabawnymi docinkami, szybkimi fajnymi ripostami, trafnymi być może, ale często chamskimi spostrzeżeniami na temat przywar/cech naszego otoczenia. Szybka kontra, zabawny pojazd po kimś, no takie klasyczne i wszechobecne dopierdalanko. W imię niby tego, że trzeba mieć dystans do siebie, że przecież ja to z przymrużeniem oka, że hehe, daj spokój, z tobą to nawet pośmiać się nie można. Sama często bywam trochę złośliwa, ale mam takie wrażenie, że te podśmiechujki strasznie eskalowały. I z takiej być może nawet nie złej intencji obśmiania czegoś, wyszło teraz, że non stop napierdalamy z siebie i w siebie. I to jeszcze mając się za fajnych i takich z poczuciem humoru. A mi to trochę przypomina z jednej strony – festiwal wiejskich i wcale nie fajnych dowcipasów, bo zbyt mocno eksplotowanych, żeby jeszcze bawiły, z drugiej – festiwal pogardy. I nie ma znaczenia poziom naszej riposty, czy będzie to mało błyskotliwe chyba ty czy pozornie bardziej elokwentne: Polacy tak lubią, po swojemu, staropolsko w słomianych łapciach i gaciach, dupczyć po bożemu i dawać tej dupy każdemu, kto ją posmaruje, 500 plus albo obietnicą zbawienia (cytat z Manueli Gretkowskiej).

Lubię się śmiać, uwielbiam absurdalne poczucie humoru, ale z wiekiem cenię coś, z czego nie zdawałam sobie sprawy, że cenię, bo kiedyś nazywałam to nudą. A chodzi o łagodność. Przypomniała mi o tym i na dobrą semantyczną półkę (są w ogóle takie półki?!) wsadzić pomogła Aga Krzyżanowska i jej post na Instagramie.

Łagodność. Przyszło do mnie wczoraj to słowo na spacerze z psem. Wielki, truflowy nos z czułością badający każdy skrawek ziemi. Jak rzadko ten wyraz pojawia się w języku. Mamy być stanowczy, zdecydowani, szybcy, decyzyjni, odważni, konkretni. Tymczasem łagodność dziwi się, nie spieszy, obserwuje, obfita w delikatność i szacunek...

I choć już o wbijaniu szpili miałam pisać jakiś czas temu, to dopiero po przeczytaniu tego wpisu Agnieszki zrozumiałam, czego mi brakuje i co cenię coraz bardziej, a czego nie dostrzegałam. Łagodności, takiego usposobienia u ludzi, które pozbawione jest agresji, krzyku, tego całego wyzłośliwiania się i napierdalania. Oczywiście nie chodzi o to, żeby mieć słynnego w całym internecie kija w dupie, ale jeśli od kogoś o łagodnym usposobieniu płynie złośliwa uwaga, najpewniej będzie ona też celna i trafna i finalnie adrestata rozbawi. Jak za złośliwością jest tylko chęć wypowiedzenia jej i wbicia szpili, wtedy lepiej sobie darować.

Kiedyś wydawało mi się, że trafna riposta jest miarą inteligencji, dziś bardziej doceniam łagodność oraz umiejętność gryzienia się w język. A nadmiernie wbijających szpile dla samego wbijania bardziej posądzam o frustrację i znikomą empatię niż wysokie IQ.


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)