image/svg+xml

Janusz, Sebiks i Grażyna: czy to naprawdę typowa polska rodzina?

Jakoś gniecie mnie nazywanie Polaków cebulakami, typowo polską rodzinę Januszem i Grażyną, a ich syna Sebiksem. I zwalanie wszystkiego, co w ludziach złe, na ich polaczkowatość.

Jestem raczej za tym, że do swojego gniazda srać się nie powinno, szczególnie wtedy, gdy nie do końca mamy ku temu powód. Jeżeli codziennie jeżdżę taksówką i spotykam mega fajnych kierowców, a jeden raz przyjedzie wstawiony i głupi, to mówienie jakie to typowe dla Polaków, że jeżdżą nawaleni, jest słabe. Podobnie jak poczucie wyższości, które czasem towarzyszy ludziom, robiącym coś inaczej niż typowa polska rodzina.

Ta podobno hasa w weekendy albo do Biedronki, jak ta jest otwarta, albo na działkę, gdzie opierdala beczkowóz Harnasi i tonę kiełby. Na urlopie z kolei zachowuje się fatalnie. Śmieci, pije piwo za piwem i do serc przesadnie bierze sobie hasło all inclusive, próbując na pamiątkę do domu zwieźć pół hotelu z telewizorem włącznie. Do tego Janusz chodzi w sandałach i skarpetkach oraz sika do basenu, Grażynka wynosi żarcie ze stołówki, a Sebiks puszcza muzykę tak głośno, że sąsiedni ośrodek słyszy.

A my, nietypowi Polacy, patrzymy na to wszystko z politowaniem i litością!

Tylko tu trzeba oddzielić dwie rzeczy. Bo jak ktoś łamie zasady, przeszkadza innym, krzywdzi ich, zakłóca spokój – to jasne, jest to niefajne. Ale jak robi co weekend grilla u siebie na działce, pije piwo, ogląda Kiepskich i ubiera skarpety do sandałów – to come on, jego sprawa. Dlaczego ktoś, kto zamiast piwa wybiera koktajl z jarmużu, zamiast działki rower i stanie w kolejce po naturalne lody, jest lepszy? Tak czy siak ani ten, który szkodzi, ani ten który spędza czas po swojemu nie są typowymi Polakami. I owszem, pewnie jakieś tam wspólne cechy jako naród mamy, może czasami nie są to cechy idealne, ale krzywdzące jest mówienie, że są typowe.

Wzdychanie, że „takie rzeczy tylko w Polsce”, gdy ktoś zrobi coś głupiego, gdy rozmawiamy o hejcie w necie, czy o cwaniakowaniu, omijaniu prawa, etc. – wydaje mi się krzywdzące. Cwaniaków nazywajmy cwaniakami, idiotów idiotami, ale nie wrzucajmy ich wszystkich do worka z Polakami. Jak trafi nam się urzędnik, który z łaską nas przyjmie, to napiszmy na niego skargę, ale jak trafi nam się 99 w porządku, to nie nazywajmy tego fatalnego typowym urzędasem.

I, serio, nie jest tak, że takie rzeczy tylko u nas, że my to jesteśmy tacy straszni, a reszta wszędzie uśmiechnięta, szczęśliwa, dobra, i sypie brokatem gdzie się da. Pamiętajmy, że najbardziej rzucają się w oczy ci, którzy są najgorsi. Nie doceniamy miłej ekspedientki, czy fajnego klienta. Za to tych, którzy są burakami pamiętamy. Nie doceniamy, jadąc gdzieś, że ktoś jedzie spokojnie i dobrze, za to wściekamy się, gdy wlecze się lewym pasem, bo lubi, albo wyprzedza, choć nie powinien.

Złe rzeczy łatwiej wyłowić i zauważyć i da się to zrobić, głównie mieszkając w danym kraju, a nie przebywając tam tylko na chwilę. Więc zanim następnym razem nazwiemy kogoś typowym Polakiem, albo biadolić będziemy, że takie rzeczy tylko w naszym dzikim kraju, rozejrzymy się wokół i zobaczmy, czy naprawdę jest tak źle. I ugryźmy się w język, gdy okaże się, że jednak zdecydowana większość fajnych ludzi wokół nas, to Polacy. I to całkiem znośni i nietypowi. 


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)